Nie jest chyba najlepszym pomysłem
zaczynać działalność bloga poświęconego kinematografii od nieszczególnie
udanego filmu. Być może wina tkwi jednak nie w samym obrazie, ale w
zbyt dużych oczekiwaniach jakie ze sobą niósł. Podróżuję sam/Jeg reiser alene, bo o nim mam zamiar pisać, jest kontynuacją losów Jarle Kleppa, bohatera znanego z brawurowego i charyzmatycznego Człowieka, który pokochał Ingve/Mannen som elsket Ingve
(2008). Niestety druga część, nie ma w sobie niczego, co
charakteryzowało niezwykle udany, pełnometrażowy debiut Stiana
Kristiansena. Rudowłosy Norweg ma teraz dwadzieścia pięć lat i prowadzi
typowe studenckie życie, swój czas dzieląc między nauką i zabawą
(oczywiście z wyraźną przewagą tego drugiego). Wszystko ulega zmianie
kiedy nieoczekiwanie otrzymuje informację, najpierw o istnieniu, a
następnie o przyjeździe, swojej siedmioletniej córeczki. Od tego momentu
mamy do czynienia z dość sztampowym schematem przeistaczania się
beztroskiego chłopca w odpowiedzialnego mężczyznę. Rezolutna, ale i
zagubiona Charlotte skrada serca kolejnych dorosłych bohaterów,
uświadamiając im przy tym, jak płytkie i powierzchowne było ich
wcześniejsze życie. Emocjonalne dojrzewanie Jarle przekłada się również
na sukces w jego karierze, a wszystko ubrane zostaje w cukierkowy
sztafaż, który po pewnym czasie zaczyna widza nużyć i uniemożliwia
identyfikację z dziejącymi się na ekranie wydarzeniami. Reasumując, mamy
tu do czynienia z dobrze znaną i wielokrotnie powielaną w kinie
historią, która chociaż dość sprawnie zrealizowana, pozostaje dla
odbiorcy całkowicie obojętna. Kristiansen zgubił niestety swój „pazur” i
zamiast dowcipnej i wciągającej komedii, stworzył coś w rodzaju
komercyjnej, skandynawskiej papki. Ścieżka dźwiękowa, która tak
znakomicie wkomponowana została w akcję Człowieka, tutaj
zupełnie wtapia się w tło i poza nielicznymi wyjątkami pozostaje
„niezauważalna”. Polecam jedynie osobom z nadmiarem wolnego czasu i
chęcią na obejrzenie czegoś mało wymagającego.
Po tym rozczarowaniu z mniejszym entuzjazmem oczekuję na zamykającą trylogię Kompani Orheim, chociaż kto wie, być może tym razem będzie to miła niespodzianka.
***
Podróżuję sam/Jeg reiser alene
Norwegia 2011
Reż. Stian Kristiansen
Moja ocena: 3/6
Sigurlin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz